Byl luty
Dni byly zmienne. Raz cieplo, raz zimno. Tego dnia akurat pogoda byla tak jakby smutna.
Dziewczyna wstala rano jak zwykle o 6;30. Pierwsze co sprawdzila telefon czy moze nie dostala jakiegos smsa. Juz zaczela sie usmiechac do telefonu, gdy przeczytala smsa od niego "hej skarbie, dogadamy sie w szkole jak z dzisiejszym popoludniem<3 kocham Cie <3 ".Dziewczyna usmiechnieta jechala do szkoly.
Otworzyla drzwi, a tam stal on. Byla jeszcze bardziej szczesliwa. Podbiegla szybko do niego i mocno go przytulila.
Po chwili zadzwonil dzwonek na lekcje i niestety musieli sie rozstac. Na szczescie tylko na 45 minut.
Niecierpliwie czekala na dzwonek na przerwe, siedzac na lekcji matematyki. Przez calą lekcje myslala tylko o nim. Nie umiala sie skupic na niczym innym. Nadeszla przerwa. Podszedl do niej na korytarzu, zlapal ją za reke i poszli razem na schody.
-no to jak wiesz, dzisiaj są walentynki. Moze wpadniesz do mnie popoludniu ? Mam cos dla Ciebie i mam nadzieje, ze Ci sie spodoba.- zaproponowal chlopak
Dziewczyna zarumienila sie i po chwili radosna odpowiedziala:
-oczywiscie, ze tak. Jutro wyjezdzam, wiec chce spedzic ten dzien z Tobą.
-Zapomnialem, ze jutro wyjezdzasz. Nie bede Cie widziec az dwa tygodnie. Nie wytrzymam tyle bez Ciebie .. - chlopak nagle sie zasmucil
-damy rade, razem przetrwamy wszystko. Bede do Ciebie dzwonic jak tylko bede mogla. Przeciez o Tobie nie zapomne.
*6 godzin pozniej*
Lekcje sie skonczyly i jak codziennie wracali razem ze szkoly. Szli trzymając sie za rece. Po drodze smiali sie i droczyli ze sobą. Dziewczyna udawala, ze ma na niego focha i nie chciala dac mu reki, wiec on sam probowal ją zlapac. Smiali sie z siebie nawzajem i sobie dokuczali. Bylo widac, ze miedzy nimi jest wszystko super.
Doszli do jej domu i musieli sie pozegnac. Chlopak mocno ją przytulil, podniósł i powiedzial do ucha slodkie "kocham Cie".
Byla bardzo szczesliwa. Czula sie przy nim tak bezpiecznie.
Przez kilka godzin pisali smsy, az w koncu szykowala sie do wyjscia. Byla troche zestresowana i szczesliwa. Szybko ubrala buty i wyszla z domu. Mieszkali od siebie jakos 100 metrow. No moze troche wiecej.
Doszla na miejsce i zadzwonila do drzwi.
Otworzyl...
Zaprosil ją do srodka, pomogl zdjac kurtke i zaprowadzil do swojego pokoju.
Siedzeli na kanapie, rozmawiali, smiali sie i łaskotali.
Po chwili popatrzyli sobie gleboko w oczy. Pocalowal ją. Tak bardzo słodko. Nie chcial oderwac swoich ust od jej.
Co chwile mowil jej slodkie slowka, jak bardzo ją kocha i otulał pieszczotliwymi przezwiskami.
Nadeszla juz godzina 20 i dziewczyna musiala wracac do domu. Zatrzymal ja jeszcze na chwile, poprosil zeby zamknela oczy i dał jej naszyjnik z serduszkiem. Bardzo jej sie podobal.
Zeszli na dol, ubrali sie i odprowadzil ją do domu.
Pod jej domem nie chcial jej puscic, bal sie, ze nie da rady wytrzymac tych dwoch tygodni bez niej. Mocno przytuli i pocalowal ją jeszcze na pozegnanie, powiedzial, ze kocha i poszedl do domu.
Wieczor spedzili bardzo milo.
Dziewczyna zasnela z usmiechem na twarzy.. <3
Konieec <3